Wyjątkowo pominę pytanie o ulubione piosenki Cristiano, chwilowo nie mam dostępu do jego playlisty, ale jak tylko znowu do mnie zadzwoni, błagając o randkę, nie omieszkam o to zapytać, a zajmę się zagadnieniem, przez które osiwieli najstarsi filozofowie, a Rooney wyłysiał. Otóż obracając się od kilku lat w środowisku kibiców zauważyłam, że, teoretycznie, aby oczarować fana futbolu, wystarczy nosić spódnicę i wiedzieć, co to spalony (kibice Celtiku Glasgow się nie liczą). Jedak wiele dziewczyn ciągle wzdycha tylko do piłkarzy, w samotności odświeżając stronę z ruskim sopcastem. Co pomoże w zdobyciu wymarzonego chłopaka - kibica?
1. Dobre profilowe.
W dobie mediów społecznych nawet pracodawcy traktują przeglądanie facebookowych profili swoich pracowników jak niezbędną część procesu rekrutacyjnego. Łatwo domyślić się więc, że podobnie przebiega badanie terenu przez szukających drugich połówek kibiców. Porządne zdjęcie profilowe przyciąga uwagę tak, jak Suarez obrońców przeciwnika. Oczywiście jego obowiązkowym elementem jest klubowa koszulka, a jeśli dodatkowo całujesz naszyty na niej herb drużyny, możesz spodziewać się ekspresowych oświadczyn.
UWAGA: Upewnij się, że całujesz herb, a nie logo adidasa po przeciwnej stronie.
2. Demonstrowanie wiedzy.
Na stronach i forach poświęconych ukochanym drużynom rozpościera się szerokie pole do popisu. Takie do ekstensywnej uprawy flirtu. Wystarczy rzucić kilka ogólnych uwag o meczu, o nowym zawodniku, o atmosferze na stadionie, synonimy przymiotnika "dobry" zazwyczaj wystarczą. Przecież twoje potencjalne ofiary nie muszą wiedzieć, że nie masz pojęcia, czym różni się Tim Howard od Howarda Webba.
UWAGA: Jeśli masz dużą wiedzę na temat piłki nożnej, nie pokazuj tego - nikt wtedy nie uwierzy w to, że jesteś dziewczyną.
3. Barwy ponad życie.
Im więcej emblematów i kolorów symbolizujących twoją ukochaną drużynę wokół ciebie, tym lepiej. Paznokcie w barwach klubowych, hymn jako dzwonek telefonu i zdjęcie ukochanego piłkarza w portfelu powinno załatwić sprawę. Nie sądzę, żeby jakikolwiek kolega po szalu przeszedł obok ciebie obojętnie.
UWAGA: Dbaj o to, żeby wszystkie gadżety sygnowane były przez ten sam klub.
4. Cały stadion śpiewa z nami.
Logiczną sprawą jest, że największe kibicarium to stadion, więc wypada go odwiedzić przynajmniej przy okazji jakiegoś ligowego hitu. Wystarczy cieszyć się po golach dla właściwej drużyny i ładnie wyglądać, aby w oczach sektora z ultrasami awansować do rangi bogini.
Gwarantuję wam, że stosując się do moich złotych rad, osiągniecie zamierzony cel i w oczach każdego kibica będziecie uchodzić za ideał. Uważajcie tylko, bo z taką dawką futbolowego uroku przez pomyłkę poderwiecie nie fana, a kapitana ukochanej drużyny...
***
Cóż, mam nadzieję, że powyższy tekst jest trochę mniej ciężkostrawny, niż wielkanocne jajka, ale przynajmniej tak ciekawy, jak bieżąca kolejka Premier League. Zdaję sobie sprawę, że temat kibicowskich związków poruszany jest u nas często, natomiast ciągłe zainteresowanie nim sprawiło, że nabrałam ochoty na stworzenie jego kolejnej odsłony.
My, dziewczyny z UniLiverCity, chciałyśmy przypomnieć o naszym istnieniu i zapowiedzieć małe zmiany na blogu już niedługo. Wesołych Świąt!