a) piłkarka żeńskiej drużyny zakochuje się w swoim męskim odpowiedniku.
Pamiętacie wpis, w którym wyśmiewałam niedociągnięcia w opowiadaniach o piłkarzach. Do stu tysięcy zmarszczek Gerrarda, wtedy naprawdę wydawało mi się, że dziewczynki i chłopcy nawet zajęcia wychowania fizycznego w podstawówce mają oddzielnie, więc dlaczego później ktokolwiek pozwalałby im trenować razem?A jednak...
Jakie imię wybieramy dla głównej bohaterki? Może... Może... Silene :rumieni się:?
***
Silene miała 16 lat i bardzo skomplikowane życie. Po pierwsze nie miała ani chwili wolnego czasu przez to, że była najlepszą piłkarką w Polsce i ciągle biegała na treningi na płycie głównej Stadionu Narodowego.Poza tym musiała ukrywać się przed paparazzi, bo jej ojciec był najbogatszym człowiekiem w kraju. Dorobił się na ekologicznej produkcji dżemu jabłkowego, który wysyłał na cały świat. Pewnego dnia Silene siedziała na swoim parapecie i patrzyła w zapłakane niebo. ''Znowu pada.'', pomyślała. ''Moje życie jest takie bez sensu.'', otarła samotną łzę spływającą powoli do kubka z kakao, który ściskała w dłoniach. ''Nikt mnie nie kocha, tata ma swoje sprawy, a ja jestem tak zabiegana, że nie mam czasu na spotykanie się z chłopakami... W dodatku rówieśnicy są tacy niedojrzali...''; nagle usłyszała pukanie do drzwi. Najpierw ciche, później nasiliło się. Otworzyła, za nimi stał jej tata.-Myszko, muszę ci coś powiedzieć.
-
-Co takiego, tatusiu? - spojrzała na niego z ciekawością.
-Otóż... Musimy się przeprowadzić. Dostałem propozycję pracy w Liverpoolu. Już załatwiłem ci zmianę klubu, twoja kariera nabierze tempa,
***
No i wiecie, co jest dalej? Laska przeprowadza się do pałacu, za płotem ma Gerrarda, pod płotem żebrzącego Dżokola, poznaje w końcu Shelveya, miłość swojego życia, zachwyca go umiejętnościami piłkarskimi (jego nietrudno zachwycić, wystarczy kopnąć prosto futbolówkę...) i żyją długo i szczęśliwie do czasu, kiedy w najbliższym okienku transferowym Jonjo nie zostanie sprzedany za przynajmniej siedem milionów, wysłuchaj nas, Panie. I to wszystko JEST MOŻLIWE! Skoro Brenny organizuje takie treningi unisex... A może to w ramach nagrody za trzy wygrane mecze? b) miłość między piłkarzami.
Jeżeli pamiętacie to:
albo to:
...wiecie, o co mi chodzi.
***
Przełożenie, zwód, strzał wewnętrzną stroną lewej stopy. Ułamki sekundy wystarczyły do pojawienia się zimnego potu na zmarszczonym czole. Lazurowe oczy zmrużyły się, patrząc pod słońce i śledząc tor lotu piłki. Jest! Wpadła! Co teraz? Rozejrzał się. Kilku już do niego podbiegło z zamiarem zawiśnięcia na szyi strzelca zwycięskiego gola. Chrzanić to! Gdzie jest ON?
/czas na obowiązkową retrospekcję w kiepskim wydaniu/
Migawka obrazków. Niby nic, ot, nowy w szatni. Steve dużo o nim słyszał, kazano mu powiedzieć gazetom, że Liverpool długo oczekiwał na takiego gracza. W końcu trener przedstawił im Xabiera Alonso. Chłopak potrzebował opieki, wprowadzenia w angielski rytm życia i, przede wszystkim, w drużynę. Kto miał mu w tym pomóc, jak nie sam kapitan?
***
Oczywiście później Xabi wyznaje, że Nagore jest transwestytą, Steven rzuca Alex, Hiszpan adoptuje jego dzieci i żyją długo i szczęśliwie, apogeum spełnienia osiągając podczas finału Ligi Mistrzów. Proste? Proste. I jak działa na wyobraźnię.
PS.: Jest to wpis, który, jak się domyślam, niewiele wniósł w wasze życie, ale może przynajmniej któraś z was choć na moment się uśmiechnęła, w gruncie rzeczy tylko o to mi chodziło. Poza tym, autentycznie zdziwiła mnie informacja o wspólnym treningu chłopaków i dziewczyn z Liverpoolu. Fajnie czasami pobawić się w takie mrzonki, szczerze mówiąc wcale nie dziwię się autorkom opowiadań, to bardzo wciąga. O Gerlonso sama chętnie bym coś napisała, bo ten bromance budzi u mnie bardzo pozytywne emocje, ale najpierw chyba nasz nowy Papież musi zezwolić na myślenie o takich związkach...
PPS.: A może trochę GERLONSO MEMES?
Zdecydowanie umarłam po przeczytaniu powyższego. A skoro umarłam, to już nie będę się odzywać. Niech przemówią wielcy: "My favourite memory off the pitch is when Stevie (Gerrard) and I got
locked in the changing room for a few hours. It was funny but I can’t
say any more than that."...
Nawet nie chcę ile rzeczy powinnam robić zamiast pisania tego komentarza... Zdecydowanie za dużo :(
OdpowiedzUsuńJako osoba pisząca opowiadanie i niestety mająca pomysły na kolejną taką twórczość powiem Ci, że nie wydumałam nic związanego z Liverpoolem (może to dobrze xD). Wiesz, że Hiszpanie mi leżą, ale ci jakoś nie... Może kwestia czasu. Może akurat Twój wpis mnie natchnie :D (może lepiej nie)
A Xabi i Steven to już klasyka :D Ach, piękny bromance!
Maan, wiedziałaś,że 'Obsesión' Aventury to bachata xD?
UsuńJa bym chyba nie mogła pisać o Liverpoolu tak... na poważnie :D. Równałoby się to ze swego rodzaju profanacją, wkroczeniem w prywatność - poza tym, zawsze, kiedy do głowy przychodzą mi Bardzo Głupie Myśli, wyobrażam sobie, co pomyślałby taki Steven, gdyby się dowiedział xD...
Banan na twarzy od ucha do ucha:D I te wspomnienia, dzięki wielkie za ich przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki, to ten post przypomniał mi o pewnym opowiadaniu http://have-faith.blog.onet.pl/, nie wiem, czy znasz, ale polecam. Jest tam trochę o dziewczynach trenujących z chłopakami z LFC :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że znam to opowiadanie! I bardzo lubię :). Z resztą, pochłaniam wszystko, co związane z LFC w tempie zatrważającym. Sama fabuła jest bardzo niekonwencjonalna, za to plus.
UsuńCieszę się, że chociaż trochę rozbawiły cię te moje głupotki ;)...
Trochę to mało powiedziane:)
OdpowiedzUsuń