11 marca 2013

Pieją Koguty pieją, czyli Liverpool 3 - 2 Tottenham.

No co no. Nie bijcie. Zwątpiłam w nas. Zwątpiłam po golu straconym do szatni.

No dzień dobry. Dawno nie brałam na warsztat meczów The Reds, więc czas najwyższy to nadrobić, bo i okazja jest przednia. Gdybym tylko lubiła alkohol, to upiłabym się ze szczęścia.

Zaczęliśmy w składzie naprawdę ciekawym, bowiem bez Reiny, którego świetną formę przerwał mały urazik łydki. Za to z przodu powiało egzotyką, bowiem zameldował się Coutinho, Suarez i Sturridge. W defensywie dzielić, rządzić i rozsypywać się ze starości miał Carragher zaliczający swój miliardowy występ w meczu ligowym, czy jakoś tak... Po stronie przeciwnika nudy, same ''le'' - Dembele, Bale, Lloris... Mówiłam już coś o rozpoczęciu? A więc było dość chaotyczne, ale z nieznaczną przewagą naszych. Nieznaczną, bo bardzo szybko przekonwertowała się ona w znaczną przewagę Tottenhamu. Sytuacja, w której Bale ustawił się z piłką na trzydziestym piątym metrze rzucił kowbojsko-pojedynkowe spojrzenie naszemu biednemu Bradzikowi Dżonsikowi i szalenie niebezpiecznie podkręcił piłkę, naprawdę mogła przyprawić o palpitację. Serca, wątroby i w ogóle... Liverpool szybko jednak odgryzł się (dosłownie, spójrzcie na te zębiska Suareza...) bramką Urugwajczyka. Dwójkowa akcja między Coutinho i Enrique (kto chce bromance z nowym nabytkiem LFC, hand's up!) zakończona pewnym strzałem Luisa na krótki słupek dała nam prowadzenie w dwudziestej pierwszej minucie spotkania. Później... Później było już tylko gorzej aż do pięćdziesiątej szóstej minuty, w której to po dwóch bramkach Vertonghena przegrywaliśmy 1:2. Jak to się stało? Kojarzycie taką czeską bajkę o Makowej Panience?

http://tanieczytanie.pl/galerie/m/makowa-panienka-dobranoc_852.jpg
Otóż laska popylała sobie po trawiastych obiektach, czyli również po boiskach piłkarskich, i rozsiewała mak, który, jak wiadomo, ma fantastyczne właściwości usypiające. No to przyleciała wczoraj i na Anfield, zakręciła naszymi obrońcami, ci przycięli sobie komara i nawet nie zauważyli, że dają się ogrywać Kogutom jak dzieci. Nie ma co się nad tym rozwodzić- dość powiedzieć, że po drugiej straconej bramce trzasnęłam sopcastem laptopem i zakomunikowałam silnej jednoosobowej reprezentacji redakcji najlepszego serwisu o LFC w Polsce oglądającej ze mną ten mecz, że mam dość, że szkoda nerwów, przegramy to 1:2 i czas zająć się czymś pożyteczniejszym. No to żeśmy się zajęli, c'nie? Po chwili wyszłam do łazienki i nie zdążyłam nawet pomyśleć, po co przyszłam, a okazało się, że remisujemy już 2:2 po kuriozalnym golu Downinga strzelonym między nogami zawodnika z pola Tottenhamu, i trzeba wracać, bo jeszcze możemy to wygrać. A więc wróciłam. Hop siup, Defoe spojrzał na Suareza, pomyślał ''No za niego to przecież nikt mi nic nie zrobi, c'nie, FA?'' i sfaulował go we własnym polu karnym. Poskutkowało to trafionym przez Gerrarda karnym i wyjściem na prowadzenie drużyny zza Mersey. Wydrzeć go już sobie nie daliśmy i mimo doliczonych trzech minut cały czas skrzętnie pilnowaliśmy się, żeby nie pozostawić wiele miejsca do grania przeciwnikom.

Niby fajnie, ale...
1) Carragher zdecydowanie jest za dobry, żeby kończyć karierę. Chrzanić te podania do nikogo, chrzanić zawaloną akcję na 1:2... NASZ NAJLEPSZY OBECNIE OBROŃCA NIE MOŻE TEGO ZROBIĆ! Carra, zostań... Zapłacę... W naturze...
2) ...a na gwiazdkę chcę Dembele, ok?
3) Jones ciągle niepewny, a ja ciągle klepię zdrowaśki, kiedy widzę piłkę zmierzającą w jego kierunku. Technika z wybijaniem na oślep kiedyś może się nie sprawdzić...
4) A TO CO?
 http://i2.mirror.co.uk/incoming/article1755935.ece/ALTERNATES/s615/Lana+Del+Rey+and+Steven+Gerrard.png
Mówcie co chcecie, świat jest niesprawiedliwy. Ja w naszym szaliku wyglądam zdecydowanie lepiej niż Lana del Rey, a jakoś darmowej wejściówki na męski peep show w szatni LFC nie dostałam... Tak, to jest, K%#@!WA, zazdrość.
 5) Skagger się nam rozpada. Jedna z nierozłącznych niegdyś połówek pomarańczy już grzeje ławę na rzecz Jamiego, druga natomiast nie zachwyca i, mimo ładnej fryzury, pochwał za wczorajszy mecz ode mnie nie usłyszy.

Tylko czy naprawdę te drobne niuanse interesują kogokolwiek w obliczu pięknej, heroicznej walki do ostatniego gwizdka (ah te rajdy Suareza w doliczonym czasie...), niesamowitego wejścia w drużynę pana Coutinho, który z meczu na mecz staje się kolejnym przykładem świetnej polityki transferowej prowadzonej przez Rodgersa, prześwietnej postawy naszego kapitana, który w końcu daje drużynie to, czego się od niego oczekuje i, wreszcie, wyniku?

PS.: Na ostatnie kilka minut wszedł wczoraj nasz młody tatuś... Czyż to nie jest urocze?
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/549796_496298453739067_1875309164_n.jpg

3 komentarze:

  1. Allen tatusiem? Jejuś, takie informacje mnie omijają...Wrednie powiem, że Joe dużo ładniej wygląda z dzidziusiem, a nie na polu, choć w meczu z Tottenhamem jakoś nie drżałam, kiedy dostawał piłkę:) A mecz...Mogę powiedzieć tylko tyle W KOŃCU!!!Ileż to człowiek już czekał na mecz, w którym gramy nieźle, i walczymy do końca, a przede wszystkim wygrywamy. Karny Gerrarda był dla mnie jak orgazm, nie mogłam uwierzyć, biję się teraz w piersi, że zwątpiłam w naszych panów.
    Cieszę się, że wzięłyście ten mecz pod uwagę w Waszych analizach, bo dziś miałam naprawdę przepaskudny dzień. Dzięki w każdym bądź razie za poprawienie mi humoru i przypomnienie tych emocji, jakich doświadczałam w ostatnią niedzielę:) Jeśli macie trochę litości dla współtowarzyszki w uwielbieniu Liverpool FC, to podajcie ten bromance nowego nabytku:) Dziwne, jakoś nie zauważyłam, że już się coś pokroiło")

    OdpowiedzUsuń
  2. Allen młodocianym tatusiem, Liverpool sprzyja płodności xD... W ostatnim meczu nawet nie miał szansy niczego zepsuć, także jego chwała.

    Masz paskudny dzień? To napisz kolejny rozdział opowiadania o Stevenie ;)... Czekam już tyle czasu i się doczekać nie mogę, a już zdążyłam zatęsknić za bohaterami.

    http://25.media.tumblr.com/ff2693b4cfeafe474ff9996bace8a3ac/tumblr_mil0sarLLf1r4roroo1_250.gif

    http://25.media.tumblr.com/e27d0468fb69aa34da0ff109db253263/tumblr_miir92wEGF1qbu7b1o1_500.png
    ...już wszystko jasne, prawda :D?

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucas mówił, że będzie dla młodego kimś na wzór tatusia, widzę, że bardzo się przejął tą rolą:) Dzięki, już mi lepiej, a co do nowości...Ja teraz po prostu nie wyrabiam czasowo, muszę się odrobić z innymi pracami, dopiero wtedy podumam coś o Gerrardzie:) Uprasza się o cierpliwe oczekiwanie hehe:)

    OdpowiedzUsuń