22 kwietnia 2013

Poznajmy się lepiej, cz.2

Nie wiem od czego zacząć. Może zacznę od tego, że czuję się dziwnie podekscytowana i też troszkę przerażona, gdy te 6 tys. wyświetleń patrzy na mnie z lewej strony...
Alfabety piłkarskie to całkiem fajna sprawa, ale jestem pewna, że oni ułożyliby je na zupełnie inny sposób. Chociaż ja wstawiłabym hasło "Suarez <3" przy S w alfabecie Patrice'a Evry, to on skłoniłby się kaczej ku "Summer", "Singing while showering" czy obrałby jakieś inne słowo na S...
Jest jednak jeden alfabet, który na pewno wytypuję dobrze.
Mój alfabet.
A gdzie jest mój Snickers, ja pytam?


Acid Drinkers
I żeby nie było. Nie mam brody do pasa. Glanów. Czarnej skóry nabijanej półkilometrowymi gwoździami. Czarnych farbowanych włosów. Legginsów ze skóry węża. Myję włosy. Mój plecak jest z Nike, nie z wojska. Chodzę do kościoła. Na religię też. Czasami. 
Po prostu uwielbiam Acid Drinkers. I Tytusa. I śpię z jego autografem. I mam zdjęcie z koncertu Acid na tapecie...





Biedni moi znajomi
Dokładnie. Bo codziennie rano budzę się w świetnym nastroju. Zakładam kapcioszki z misiem. Gwiżdżę pod nosem ostatnie wersy Andziakowej przyśpiewki. Sprawdzam co też wydarzyło się piętnaście minut przed moja pobudką na asku/unilivercity/facebooku... Jak przeciętna nałogowiczka. 
I wtedy natrafiam na te moje 40 pytań z rzędu zadane Patrycji na asku. Każde na poziomie równym:
-Który Teletubiś był hetero, który bi, który homo, a który bawił się z odkurzaczem?‎  
A na facebooku widzę moje głębokie zwierzenia dziewczynom na temat stanu mojej szczęki po zderzeniu z niewinną urodą Toma Thorpe'a...
Naprawdę, moi znajomi, przyjaciele, rodzina... Ich wszystkich łączy fakt, że przeze mnie są biedni.

Czołgi
Bo...Alicja...ma czołgomanię. Nie wie nic na temat czołgów (oprócz tego, że są duże, rude i mają prawdziwą lufę), ale się jara. A to wszystko z jednego prostego powodu. Janek Kos. Moja pierwsza prawdziwa miłość. Tylko dla niego w wieku lat 4,5 obejrzałam wszystkie odcinki Pancernych. Dla niego zakazałam nazywać się Alicją i byłam Marusią. Aż do ich ślubu, bo potem... Potem to nie wypada...

D
ziadziuś
Czyli osoba, od której wszystko się zaczęło. Słowem wszystko określam całą moją przygodę z futbolem. Moje nieudolne próby gry. Moją fascynację piłką. 
A zaczęło się od Celticu Glasgow dawno, dawno temu. Później, po tygodniu, przeszło na Manchester i dziwnie się zatrzymało. 
Właśnie dziadzio wyjaśnił mi, że spalony to nie naprzemiennie położone ciemniejsze i jaśniejsze linie na boisku. Że ten krzykacz w innym stroju to nie trener-szaleniec, tylko sędzia. Że aut to nie to samo co gol. Że za trafienie w słupek wcale nie dostaje się bonusowych punktów... 
Dziadzio, który wymyśla najciekawsze teorie narkotyczno-dopalaczowe na świecie.

Evra



A co się będę rozwodzić. 
Jedyny Mu- Afroamerykanin, którego mogłabym poślubić. 
Ot co.

Fascynacje
Ala tak ma. Codziennie jest zauroczona czymś innym. Inną piosenką. Innym piłkarzem. Innym czymś. 
Trudno za nią nadążyć...

Geografia
Jedyny przedmiot, którego nie lubię. Kocham matmę, niemiecki, polski, historię,  fizykę, WF, angielski... Tylko nie geografię. Coś czego nie ogarniam. Nie pojmuję. Nie chcę pojmować. Lekcja, na którą idę ze spuszczoną głową, lękiem w sercu, drapaniem w gardle i straszną antygeograficzną migreną. 
Ale geografię jako naukę, typową geografię lubię. Jak najbardziej. 

Holandia
Kraj na punkcie którego miałam prawdziwego hopla. Ponieważ moją pierwszą piłkarską miłością był Edwin van der Sar. I nie pytajcie dlaczego, bo nie wiem. Może dlatego, że jest wysoki. W każdym razie byłam w nim po uszy zakochana, ale po tygodniu stwierdziłam, że jest dla mnie za stary i lepiej zgłoszę ojca i Edwina do "Zamieńmy się żonami". Tylko żeby to zrobić, powinnam umieć mówić po holendersku.
A jak najlepiej może nauczyć się pierwszoklasistka języka niderlandów? 
Wpisywałam losowe frazy (takie jak: moja mama jest fajna, lubisz zmiany?, mówisz po polsku?, lubisz dużo dzieci?), które miały mi pomóc w Google Tłumacz i klikałam ODSŁUCHAJ. Po tygodniu miałam cały zeszycik z W.I.T.C.H :kwasik: . zapisany jakimiś dziwnymi wyrazami, których teraz nie jestem w stanie odszyfrować. 
Do dzisiaj pamiętam tylko jak jest "kocham cię". Bo jednak stanęło na tym, że wyznam mu miłość, a potem zbajeruję po angielsku.

Ibrahimovič

Czyli facet, na którego punkcie mam hopla. I nawet gdyby zrobił coś złego, byłabym po jego stronie. Także ten. Obiektywności w jakiejkolwiek kwestii z nim związanej ode mnie nie oczekujcie. 
Nawet na WFie moja fryzura to kok a'la Ibra. xD

Jagoda
Bo Alicja drugie imię ma. Jagoda. Nie mam nic do tego imienia. Skądże. Bardzo mi się podoba. 
O ile nikt nie mówi do mnie per "Jagódko", "Jagodzianko" i nie odmienia tego imienia. Bo ja Jagodą się nie czuję. 
Mama wymyśliła to, gdy zobaczyła mnie po raz pierwszy. Miałam okrągłą główkę i byłam jej maleńką Jagódką. 
Ale żeby od razu... imię...

Kluby, którym kibicuję mniej lub bardziej. 
Ponieważ nie jest to raczej odpowiedni temat na kolejne literki (bo za dużo miejsca zajmie), swoje preferencje zawrę w jednym punkcie.
Otóż moja hierarchia prezentuje się następująco:
1. ... *chwila napięcia* Manchester United
2. Real Madryt
3. AC Milan 
4. Lech Poznań
5. Ajax Amsterdam
What's wrong with me?

Lista marzeń.
Jako dwunastolatka spisałam swoje marzenia.
Te najważniejsze, do których wracam ze wzruszeniem, brzmią:
"Prowadzić poczytnego bloga.
Spotkać Romana Kołtonia i powiedzieć mu, że jest fajniejszy od Mateusza Borka.
Zostać żoną Thomasa Morgensterna.
Zostać redaktorką.
Zamieszkać w Manchesterze w jednej kamienicy z sir Alexem Fergusonem."
Ot, takie tam marzenia przeciętnej nastolatki. 

Mama
Dla mnie zawsze najmądrzejsza. Najpiękniejsza. Najbardziej wyrozumiała. Najlepsza po prostu.
I tylko szkoda, że na moje plakaty mówi "zdjęcia potworów"...

Nirvana
Zespół, w który wsiąkłam w październiku 2011 roku. Po kilku latach odkrywania, błądzenia, poszukiwania w końcu znalazłam Nirvanę. 
Mogę chyba egoistycznie powiedzieć, że jest to jedyny zespół, który potrafił wszystkie moje uczucia zawrzeć w swych utworach jeszcze przed moimi narodzinami. Co dziwne, rodzina zaakceptowała to lepiej niż piłkę nożną i przez pewien okres dostawałam okazyjnie tylko płyty Nirvany, a co za tym idzie, mam ich już siedem. 

Ola 
Gorący sierpień, piasek pod stopami, palące słońce i ciacha.net. Idealne okoliczności sprzyjające narodzeniu się prawdziwej fascynacji i zauroczenia blogiem Silene. 
Pamiętam kółkowanie po blogach kobiecego serwisu sportowego w poszukiwaniu jakiegoś przyciągającego uwagę tytułu i wtedy ujrzałam Go. Moje serce zabiło mocniej. Kliknęłam "otwórz". Pochłonęła mnie lektura. Codziennie wchodziłam, by zobaczyć czy nie ma nowych wpisów. 
I kiedy pewnego dnia On zniknął, zaniepokoiłam się. 
Czekałam. Myślałam, że wróci. Ale nie wracał.
Wtedy postanowiłam działać. Napisałam do osoby, która mogła mi pomóc w odnalezieniu zguby. Do Patrycji. 
I mogę powiedzieć, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Zaraz przed tą, dzięki której dostałam się na pokład UniLiverCity

Patrycja
Biedna Patelka. Wyobraźcie sobie, że ktoś kompletnie obcy prosi was o kontakt z waszym przyjacielem. Jakbyście byli przezroczyści.
Ale ja bardzo się bałam. Wtedy. I raczej nie myślałam o tym, żeby zawierać znajomości. Po prostu chciałam utrzymać jakiśtam choćby i marny, comiesięczny kontakt. Chciałam odnaleźć każdego kolejnego bloga Silene...
Ale swoimi namiarami wymieniłyśmy się także z Patrycją. I z każdą kolejną wiadomością stawałyśmy się sobie coraz bliższe. 
Doszło do tego, że zna mnie na wylot. Tak na wylot, że ja dopiero jako druga dowiaduję się o tym, co właśnie czuję. I w większości przypadków ma diablica rację. 

Runej




















Najbardziej poszkodowany przez naszą trójkę piłkarz. 
Pomimo niewymownej mej sympatii do tegoż cudownego faceta, z przymrużeniem oka słucham komentarzy dziewczyn na jego temat a i sama często dodaję coś od siebie. Z wspomnianej sympatii oczywiście. 
Podczas runejowych dyskusji najczęściej padają hasła:
1. Dywanik na głowie
2. Dywanik pod koszulą
3. Dywanik z Kaiopsa (psa, który należy do Kaia)
4. Prysznic Rooneya
5. Wieczne bokserki Rooneya
6. Mydło do włosów Rooneya
Jesteśmy takie oryginalne... 

Scholes
Czyli mój idol. Moja maskotka. Ulubiony piłkarz Manchesteru. 
Wolę jego aniżeli Giggsa, sama nie wiedząc dlaczego. 
Nie żebym nie lubiła Ryana, ale Paul ma szczególne miejsce w moim sercu. 
Po prostu każda dziewczyna ma swojego Rudzusia, no.



Thomas Morgenstern

Moja druga miłość. A pierwsza sportowa. 
Bo moja cała przygoda ze sportem jako takim zaczęła się właśnie od skoków. Zawsze gdy układałam sobie spokojnie klocki na dywanie w pokoju z telewizorem, dziadziuś oglądał jak to skacze Małysz. I chcąc, niechcąc musiałam zobaczyć co to jest. Co zabiera mi wieczorynkę w sobotnie wietrzne wieczory. Co nie daje mi się skupić na budowaniu domu dla mnie i Janka Kosa. I zobaczyłam jak człowiek może pokonywać bariery. Może latać...
Wtedy też zobaczyłam Morgensterna. Powypadkowego. Po Kuusamo. Usłyszałam magiczne, książkowe hasło: "miał wstrząśnienie mózgu" i tak mi się go zrobiło żal, że zaczęłam oglądać skoki. Z czasem pokochałam więcej elementów światka narciarskiego, ale wciąż na pierwszym miejscu mam Morgensterna. Dla którego postanowiłam ewoluować w Austriaczkę i zaczęłam się na własną rękę wcześniej niż koledzy z klasy uczyć niemieckiego.
I żeby nie było. Wcale się nie cieszę z tego, co wydarzyło się niedawno...

Unilivercity
Czyli cała masa uczuć, wen, natchnień, chęci... Mogę tylko napisać, że jestem dumna z bycia częścią tego bloga wśród tak cudownych dziewczyn. 

Woda mineralna
Czy pisałam już, że jestem strasznym wodożłopem? Nie? Więc muszę to uwzględnić. Ponieważ te ogromne ilości wody wlewane w siebie uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. 
Kiedyś wypiłam przed meczem trzy półtoralitrowe Nałęczowianki. Do dzisiaj się nie otrząsnęłam... To był horror, a nie mecz. 

Zdjęcie, które uwielbiam(y)


Bez niego nie ma niczego. 
To jest oficjalne zdjęcie naszej konferencji UniLiverCity.

Żart
Mój ukochany żart o Smudzie zamknie ten oto alfabet. 
-Jak nazywa się Smuda bez uda.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
-Sm. 
:wstydzi się za siebie:



Taki jest mój alfabet, a jakie są wasze? 
Serdecznie zachęcam do podzielenia się nimi pod postem. ;)

6 komentarzy:

  1. Znacznie mniej wiedziałam o Tobie niż o Silene... Ale nic nie wspomniałaś o wierszach :P
    Ten holenderski mnie rozwalił. W sumie to piękny język. Albo tak pięknie brzmi w wykonaniu niektórych piłkarzy :D Strasznie chcę ich koszulkę wyjazdową. To chyba najpiękniejszy trykot jaki kiedykolwiek widziałam. A jeszcze tak walnąć nazwisko Afellaya na plecach i mogę umierać *.*
    P.S. Do Wisły na LGP się wybierasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wierszach to ekhem... wstyd. Może lepiej nie mówić o tym nigdzie. ;__; Jeszcze ludzie się dowiedzą, że mam jakieś uchyły.
      Holenderski to najlepszy język do wyznawania uczuć. Swoich rodziców.

      Z tym LGP to jest tak, ie w lutym wiedziałam na pewno, że jadę. Tylko ostatnio się coś pokomplikowało i pewna będę dopiero w czerwcu. W ubiegłe wakacje dowiedziałam się trzy dni przed także ten. :D

      Usuń
    2. Cicho, ja pisałam Odę Do Skoczków :P (Miałam ją publikować wtedy na Twitterze, ale przypomniałam sobie, że nie mam całej wersji)

      To daj jakoś znać czy jedziesz, bo spora ekipa z ciach się tam wybiera xD

      Usuń
    3. Oda do Skoczków?
      "Simmi do Morgiego:
      -Wypij kolego!
      Na cześć Małysza
      Pijemy dzisiaj"
      To wizja meczu za 10..9... tak na mnie działa xD


      Na pewno dam znać. :D
      W grupie siła.

      Usuń
    4. Miałam jeszcze pisać, że ja chyba nie umiałabym przypisać konkretnego miejsca ulubionym klubom. Na pierwszym Barca, tyle wiem. A czy potem Athletic, czy Liverpool, to nie mam pojęcia... Kiedyś na drugie od razu wpisałabym Lecha, no ale... dawno i nieprawda :P

      Pewnie już po meczu. Z tego co wiedziałam to można już gratulować. No więc gratuluję Mistrzostwa. (Też niedługo będę świętować, a co!)

      Usuń
    5. Widzisz. Ja waham się tylko z Milanem i Realem. xD
      Kocham wszystko hierarchizować i to dlatego.

      Omgvixsfjcj. Dziękuję. Dziękuję. Umarłam.
      I nie omieszkam pogratulować i Wam. :D

      Usuń