Po długich i baaaaardzo żywiołowych obradach cała trójka z trudem wybrała zwyciężczynię konkursu.
Zgodnie musimy przyznać, że było naprawdę ciężko. Wszystkie uczestniczki podeszły do zadania z ogromnym zaangażowaniem, a każda praca była staranna i niesamowicie ciekawa. Niektóre Wasze propozycje zaskoczyły także i nas- jesteśmy pod ogromnym wrażeniem fantazji autorek.
Jednak dzień ogłoszenia werdyktu zbliżał się bardzo szybko. Każda z nas obrała jednego faworyta i stanęłyśmy do prawdziwej bitwy na argumenty. Na nic to się zdało…
Przyciśnięte do muru, przeliczyłyśmy w tajnym głosowaniu punkty (każda układała swoją kolejność i tak: za pierwsze miejsce dostawałyście punktów 8, za drugie 7, trzecie 6 i tak aż do zera). I dopiero matematyczne obliczenia pozwoliły nam rozstrzygnąć konkurs.
Ale do sedna: zwycięstwo w naszym mini-konkursie odniosła praca..*fanfary* AgrafkoV.
Nasza nagroda już płynie do niej drogą pocztową.
Jednak choć była naprawdę świetna, wyprzedziła kolejną dosłownie o włos.
Wszystkim dziewczynom serdecznie dziękujemy za wspólną zabawę i gratulujemy (a ja nawet zazdroszczę :) ) niesamowitych pomysłów.
Droga Silene:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pamiętasz wpis nieco młodszej od Ciebie dziewczyny, uczącej się w gimnazjum, która podpisywała się viva_la_vida. Wiem, że to nie jest to Twój post tylko red.alice22, ale nie wiedziałam jak mogę się z Tobą skontaktować.
Chociaż wiem, że jesteś kibicem Liverpoolu i być może nie lubisz Barcelony, chciałabym się Tobie wyżalić, gdyż zwyczajnie nie mam komu. Przyjaciółki nic nie wiedzą i nie interesują się piłką nożną, koledzy z klasy zapewne są teraz tylko za Bayernem, a brat z tatą, wielcy, długoletni kibice Blaugrany, cieszyli się, że wczoraj przegrała. Wcale tego nie pojmuję. Ja sama kibicuję Barcy od ponad roku, chciałam by wygrali. Nigdy nie życzyłabym im przegranej. Tak wielkiej przegranej...
Być może oglądałaś wczorajszy mecz. I co widziałaś? Widziałaś szóstoklasistów grających z pierwszoklasistami. Widziałaś tylko jedną zmianę w 83 minucie (Tito, czy to aby nie za wcześnie?!). Na pewno wiem czego nie widziałaś. Nie widziałaś Barcelony, Messiego i innych graczy...
Moje rozgoryczenie i rozpacz jest tym większe, gdyż ja nie pamiętam ery Pepa, finału w Paryżu i wielu innych pięknych momentów. Dlatego chciałam przeżyć coś wspaniałego. Niestety nie udało się. Teraz tylko pragnę by Barcelona nie zbłaźniła się u siebie i aby znowu nie było 4:0 dla Bayernu. Wiem, iż kibicowanie nie polega na ciągłym wygrywaniu. Teraz może będę troszeczkę zła, może nie obejrzę ligowego meczu, ale dalej będę za Barcą.
Wiesz co zrobię dzisiaj? Dzisiaj usiądę o 20:45 i będę trzymać kciuki za Lewandowskiego, Piszcza i całą Borussię, której nie lubię, ale nie zniosłabym wygranej Realu. Ot tak, po prostu nie wytrzymałabym chełpienia się kibiców Królewskich. A wiesz co będę robić podczas meczu finałowego? Będę znowu za Borussią. Będę chciała, że Robert strzelił milion goli i aby wszyscy znowu się nim podniecali. A wiesz dlaczego tak chcę? Bo nie wytrzymałabym, gdyby Bayern wygrał i przeją tron po Barcelonie.
Chyba kończę, bo muszę odrabiać lekcje. Jeszcze raz przepraszam, że to tutaj napisałam. Mam nadzieję, że to przeczytasz.
Pozdrawiam:)
viva_la_vida
PS. Nie chcę, abyś pomyślała sobie, że zrobiłam sobie wolne. Wczoraj, dzisiaj, i jutro pierwszoklasiści i drugoklasiści mają wolne, bo trzecia klasa pisze egzamin.
Masz rację, La Liga to nie mój świat, ale wczorajszy mecz oglądałam ze względu na Bayern. Potwierdziły się tylko moje przypuszczenia, że w dzisiejszym futbolu nie mają sobie równych. Wiem, jak wczoraj czuli się kibice Barcelony... Mój nauczyciel geografii Hiszpanii, wielki miłośnik katalońskiej piłki, na moje przesadnie wesołe "Jak się trzymasz po meczu?" powiedział tylko: "Nie wkurzaj mnie, bo po takich porażkach nie jestem fanem, tylko kibolem..."- niby w żartach, ale był maksymalnie przybity. Ja też przechodziłam w swoim życiu przez taki etap- jednego dnia Liverpool jest typowany do 1. miejsca w lidze, a drugiego nie potrafi wyjść z własnej połowy. Na początku mi, wychowanej na Benitezie i jego perfekcyjnej machinie do zwyciężania, ciężko było pogodzić się ze słabościami ukochanego klubu. Ale z czasem odkryłam, że kibicowanie to ciągła nadzieja na więcej (gdyby nie to, Liverpool nie miałby chociażby Gerrarda, który już od dawna zdobywałby trofea gdzie indziej), że -jak w życiu- wiecznie nie będzie idealnie, bo zanudzilibyśmy się na śmierć i zaczęli kibicować Deportivo La Coruña- tam ciągle coś się dzieje, a to wzloty, a to upadki, a to bankructwo za chwilę... Ale kibice są po to, żeby wspierać klub w zamian za emocje i rozrywkę, jaką dają im mecze. Jeżeli będziesz z Barceloną do końca, pewnie nie raz jeszcze przeżyjesz piękne chwile!
UsuńJeżeli nie chcesz triumfu Bayernu w LM, to ściskaj kciuki za Real, chociaż nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek był ich w stanie pokonać.
A ligowy mecz Barcy obejrzyj. Będziesz żałowała, jeżeli tego nie zrobisz, a oni wygrają. a trzeba wierzyć, że tak będzie!
Dziękuję:) Pomogłaś mi tymi słowami. Mecz chyba jednak obejrzę. Ws końcu możemy świętować tytuł Mistrza Hiszpanii! Pozdrawiam, viva_la_vida:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, a co Wy na to, żeby podzielić się pomysłem zwyciężczyni ze światem? Oczywiście, jeśli wyrazi zgodę. Uwielbiam czytać takie rzeczy i przyznaję się bez bicia, że jestem bardzo ciekawa co wymyśliła zarówno AgrafkoV, jak i cała reszta biorących udział w konkursie dziewczyn :D
OdpowiedzUsuńhttp://unilivercity.blogspot.com/2013/04/konkurs.html zapraszam więc do przeczytania komentarzy ;).
OdpowiedzUsuńO matko, a byłam pewna, że dziewczyny wysyłały Wam odpowiedzi na e-maila, nawet przez myśl mi nie przeszło spojrzenie na komentarze! :) Dzięki! :D
OdpowiedzUsuń